Niecałe dwa miesiace wyprawy : Start 15 Maj powrót 13 Lipiec
Przejechanych Km 3792 km
Pociagiem ok.580 km
w Ciezarówce 140 km
Koszta podróży ( Jedzienie+Przejazdy pociągami + drobne naprawy roweru+ zakupy przed wyprawą 3 Noclegi ) ok. 800Euro
4 Bilety na mecze : 380$MS + 160euro ( Final LM)
Prawie dwa miesiące wyprawy minęły bardzo szybko, podróż przebiegła nadzwyczaj sprawnie przynajmniej ta do Moskwy :) Spowrotem bywało różnie choć ostatni Polski etap przebiegł sprawnie deszcze mnie nawet na koniec nie złapal a odwiedzilem jeszcze w Drodze do Warszawy Serialowe Wilkowyje Marmota zdegustuje w najbliszym czasie :).,ale nie o tym miało być do rzeczy.
Podczas tej wyprawy miałem naprawdę sporo czasu nawet wolnego od jazdy na poznawanie nowych ludzi , życiowe przemyślenia itd . Jakieś tam wyobrażenia o wschodnich rejonach miałem ,ale generalnie była to podróż dosyć nieznane dla mnie tereny. Generalnie życie tam nie rożni się aż tak jak próbują nam ukazać w Mediach , Większe miasta takie jak Kijów . Lwów Moskwa , Kazań niczym się specjalnie nie różnią od tych europejskich metropolii, może i na prowincji jest trochę biedniej i skromniej niż u nas , czasem brakuje asfaltu na drogach ale za to ludzie są serdeczni i gościnni i nie potrzebują wcale tak dużo do szczęścia. Bogactwo nie zawsze idzie w parze ze szczęściem , mając okazję nocować w pięknym domu pod Moskwą od razu dało się to odczuć ze jeśli się dużo posiada trzeba się także się tym zajmować i nie zawsze ma się czas dla drugiego człowieka. taką prawdziwą radość z życia i codzienności doświadczyłem nocując gdzie indziej w dużo skromniejszych warunkach niekiedy rozlatującym się i nieposprzątanym domu.
Każda wyprawa uczy czegoś nowego, nie inaczej było tym razem, zawsze staram się wyciągać wnioski aby lepiej się przygotować i uniknąć niekiedy prostych i niepotrzebnych i tych samych drobnych ale wkurzających błędów , myślę że tym razem się nawet to udało choć jednej sytuacji z wymiana opony na trasie mogłem na pewno uniknąć gdybym odwiedził w porę sklep rowery w Moskwie wiadomo zdarzyły się sytuacje nieplanowane szczególnie podczas powrotu wielokrotnie zmieniałem plany praktycznie z dnia na dzień. ale myślę że po czasami monotonnej jeździe cały czas główna drogą do Moskwy nawet taki powrót był wskazany. O stanie dróg już pisalem nie jest nawet tak tragicznie , a samo życie w Rosji - dla wielu podróżników to wręcz idealny Kraj, i trudno się z tym nie zgodzić a podobno im dalej na wschód tym lepiej, może jeszcze będzie się okazja o tym przekonać kto wie .
Co do kosztów podróżowania to na pewno na wschodzie jest taniej szczególnie na Ukrainie mniej więcej wydałem tyle ile planowałem na każdy dzień jazdy bo wiadomo podczas mundialu ceny mogły wzrosnąć i nawet się nie nastawiałem że będę gdzieś coś samemu przygotowywał do jedzenia juz w trakcie mistrzostw. Myśle że gdyby to była tylko wyprawa rowerowa bez mundialu koszty można by ograniczyć spokojnie o połowę albo nawet bardziej, podróżowanie może być tanie wiadomo na rowerze trzeba więcej jeść niż np.podczas podroży na stopa i raczej nieda się przejechać europy za 200 zl ( choć i internecie pewnie się jakieś filmiki znajda) a i sam spotkałem raz rowerzystę z Czech który żywił się głownie owocami z przydrożnych drzew, a wody szukał w miejskich kranach , co akurat wcale głupim pomysłem nie jest jeśli w czasie upalnych dni podczas podroży zużywa się jej niekiedy 5L dziennie.albo i więcej.
Co do planów na przyszły rok to jeszcze niewiem , czasu sporo a i niema co planować do przodu , może się dużo wydarzyć , Raczej kierunek Wschodni np .Gruzja albo Polska bo naprawdę warto chyba najpierw zwiedzić własną okolicę, kraj a dopiero poźniej wyjeżdzać dalej parę dni spędzonych na Podlasiu utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Zobaczymy czas pokaże decyzję o wyjeździe do Rosji też podjąlem dosyć pózno i myśle jakbym o bilety nie aplikował zaraz po losowaniu 1 Grudnia ( decyzja o przyznaniu biletów przyszla gdzieś koniec Lutego ) wcale bym się do Rosji nie wybrał.
O Następnym Mundialu nawet niema co mysleć nawet , najpierw jest Euro choć niewiadomo gdzie by to trzeba pojechać , a i reprezentacja musi awansować .Jestem jednak zdania że wszędzie rowerem można pojechać nawet do Kataru, bo jak do Rosji przyjechali nawet Z Egiptu czy Argentyny to wszystko jest mozliwe .
poniedziałek, 16 lipca 2018
środa, 11 lipca 2018
Powrót zu Mundialu Rosją+Białoruś
Km przejechanych rowerem 683
Pociągiem ok. 300
W ciężarówce ok. 140
Planując podróż powrotną miałem na uwadze fakt że mudnialu jeszcze trwa , i trzeba tak planować jazdę i noclegi żeby resztę spotkań po drodze obejrzeć , szybko jednak okazało się że trzeba było zmieniać plan z dnia na dzień , gdyż zakładane dzienne odległości były chyba zbyt spore a i już pierwszego dnia pogoda pokrzyżowała plany , rozpadało się mocno jednak szczęście uśmiechnęło się do mnie , bardzo miły kierowca widzac mnie mokrego na stacji zaproponował podwozke ponad 100km , grzech było odmówic więc do Smoleńska dotarłem wcześniej niż planowałem , nocleg też udało się przesunąć więc nie było problemu , następnego dnia wjeżdżam już na Białoruś , szybko sprawnie bez kontroli gdyż granicy niema tak jak w unii europejskiej. Cały czas mam jednak pod wiatr , co połączeniu z coraz mniej sprawnym rowerem ( przydałby się juz porządny serwis) daje słabą średnia prędkość , więc na południowy mecz nie zdążylem do większego miasta , i zmuszony byłem obejrzeć bo gdzieś jedym napotkanym hotelu po drodze, bo w niewielkiem miasteczku baru z tv brak . Następnego dnia odległość do większego miasta także sporo i może czasu nie starczyć do popołudnia a że i pogoda nieciekawa zapada decyzja o podróży pociągiem do Mińska , cena biletu razem z rowerem jakieś parę euro myślę więcej wydałbym na jedzenie po drodze. W Mińsku mój gospodarz dobrze mówi po polsku wspólnie oglądamy mecz i idziemy do miejskiej łaźni ( sauna, albo bania jest nadzwyczaj popularna na wschodzie )
W niedzielę krótkie zwiedzanie Mińska , do kościoła a później znowu wsiadam w pociąg , gdyż podobno droga którą miałem zamiar dalej jechać w remoncie i mogą być utrudnienia i raczej bym planowej trasy w jeden dzień nie przejechał a tak w poniedziałek tylko trochę podjechać odpoczynek w gościach, gdzieś na daczy, gdzie gości mnie w średnim wieku malarz-artysta. W trakcie rutynowego czyszczenia i przeglądu roweru jak zawsze doponpowuje powietrza , z ciężkimi sakwami wydaje się go być mało, niestety coś poszlo nie tak opona jakaś licha albo dętka , bo jak już sobie siedzimy wieczorem przy herbacie ,nagle słychać jakiś wystrzał początkowo niewiemy co jest grane może jakiś myśliwy gdzieś strzela , jednak rano budzę się chce pakować rower a tu dziura jak byk. Nic tylko trzeba zorganizować nową oponę, na szczęście miasto niedaleko a artysta miał nawet nową pasująca Continental na swoim zagraconym mieszkaniu. Trochę stracilem dobrego czasu jazdy do południa, ale dobrze że tylko tak się skończyło , do Grodna zajeżdżam na czas wieczorem oglądam mecz w gościnie nawet z polskim komentarzem . Rano do granicy kawałek tam trochę stania w kolejce pokazuje pokazuje paszport kibica + swisktki meldunkowe ( chyba jednak są potrzebne dobrze że były nie trzeba było nic więcej tłumaczyć ) i w drogę. Plan jest taki żeby dojechać jeszcze do Warszawy a później pociągiem do domu żeby na finał zdarzyc , w końcu będzie już tej podróży rowne 2 miesiące .
Pociągiem ok. 300
W ciężarówce ok. 140
Planując podróż powrotną miałem na uwadze fakt że mudnialu jeszcze trwa , i trzeba tak planować jazdę i noclegi żeby resztę spotkań po drodze obejrzeć , szybko jednak okazało się że trzeba było zmieniać plan z dnia na dzień , gdyż zakładane dzienne odległości były chyba zbyt spore a i już pierwszego dnia pogoda pokrzyżowała plany , rozpadało się mocno jednak szczęście uśmiechnęło się do mnie , bardzo miły kierowca widzac mnie mokrego na stacji zaproponował podwozke ponad 100km , grzech było odmówic więc do Smoleńska dotarłem wcześniej niż planowałem , nocleg też udało się przesunąć więc nie było problemu , następnego dnia wjeżdżam już na Białoruś , szybko sprawnie bez kontroli gdyż granicy niema tak jak w unii europejskiej. Cały czas mam jednak pod wiatr , co połączeniu z coraz mniej sprawnym rowerem ( przydałby się juz porządny serwis) daje słabą średnia prędkość , więc na południowy mecz nie zdążylem do większego miasta , i zmuszony byłem obejrzeć bo gdzieś jedym napotkanym hotelu po drodze, bo w niewielkiem miasteczku baru z tv brak . Następnego dnia odległość do większego miasta także sporo i może czasu nie starczyć do popołudnia a że i pogoda nieciekawa zapada decyzja o podróży pociągiem do Mińska , cena biletu razem z rowerem jakieś parę euro myślę więcej wydałbym na jedzenie po drodze. W Mińsku mój gospodarz dobrze mówi po polsku wspólnie oglądamy mecz i idziemy do miejskiej łaźni ( sauna, albo bania jest nadzwyczaj popularna na wschodzie )
W niedzielę krótkie zwiedzanie Mińska , do kościoła a później znowu wsiadam w pociąg , gdyż podobno droga którą miałem zamiar dalej jechać w remoncie i mogą być utrudnienia i raczej bym planowej trasy w jeden dzień nie przejechał a tak w poniedziałek tylko trochę podjechać odpoczynek w gościach, gdzieś na daczy, gdzie gości mnie w średnim wieku malarz-artysta. W trakcie rutynowego czyszczenia i przeglądu roweru jak zawsze doponpowuje powietrza , z ciężkimi sakwami wydaje się go być mało, niestety coś poszlo nie tak opona jakaś licha albo dętka , bo jak już sobie siedzimy wieczorem przy herbacie ,nagle słychać jakiś wystrzał początkowo niewiemy co jest grane może jakiś myśliwy gdzieś strzela , jednak rano budzę się chce pakować rower a tu dziura jak byk. Nic tylko trzeba zorganizować nową oponę, na szczęście miasto niedaleko a artysta miał nawet nową pasująca Continental na swoim zagraconym mieszkaniu. Trochę stracilem dobrego czasu jazdy do południa, ale dobrze że tylko tak się skończyło , do Grodna zajeżdżam na czas wieczorem oglądam mecz w gościnie nawet z polskim komentarzem . Rano do granicy kawałek tam trochę stania w kolejce pokazuje pokazuje paszport kibica + swisktki meldunkowe ( chyba jednak są potrzebne dobrze że były nie trzeba było nic więcej tłumaczyć ) i w drogę. Plan jest taki żeby dojechać jeszcze do Warszawy a później pociągiem do domu żeby na finał zdarzyc , w końcu będzie już tej podróży rowne 2 miesiące .
poniedziałek, 2 lipca 2018
Trochę o Mundialu i Rosji
Nic się nie stało ...mnie i nikomu w Rosji podczas podróży i mundialu ja i większość wszyscy kibice których spotkałem czuła się wyjątkowo bezpiecznie , Policji , Wojska innych służb było wszędzie aż nadto, po mojemu to tylko taki pokaz siły Putina i wszechogarniajaca psychoza strachu przed terroryzmem . ale nie będę caly czas złośliwy , trzeba pochwalić Rosjan za gościnne, dobrą organizację itd., jedyne minusy jakie napotkałem to ceny i standard hoteli dla kibiców podczas mistrzostw ( choć mnie to akurat nie dotyczyło ) i jednak nie najlepszy stan kolei ( podróż ponad 18h daje się jednak we znaki , czułem się bardziej zmęczony niż po tygodniu jazdy na rowerze)
Poza tym to fantastyczny kraj,a kiedy wyjedzie się trochę dalej na wschód od Moskwy można poczuć jego wielkość , wielokulturowosc , i dzikość i piękno zarazem , a poza mundialem zdarzylem zwiedzić tylko parę miast , odpocząć trochę nad Wołga zrobić sobie parę zdjęć z Leninem , choć tylko z pomnikiem w mauzoleum całkowity zakaz robienia zdjęć, ( jego kult jest cały czas żywy praktycznie w każdym miasteczku znajdzie się jego pomnik ) .
Myślę że niczym sie zbytnio od Rosjan nie różnimy, a kiedy rozmawia sie z prostymi ludźmi to mamy ze sobą wiele wspólnego, w telewizji ta sama progaganda , kaczyński taki sam nacjonalista jak Putin, a dla starszego pokolenia ulubionym serialem był czterej tankisty i sabaka , a piją myślę nie więcej od nas , a opinie ze wodka leje sie na każdym kroku są mocno przesadzone, choć raz zdarzyło mi się wypic cos z gościach z emerytowanym wojskom koło 9 rano , ale wszystko na spokojnie do tego duzo zakasek i ruska bania. Zycie na prowincji dla niektórych jest naprawdę ciekawe , każdy ma trochę ogródka i czas dla każdego, czego niestety rzadko można doświadczyć.
Ze swojej strony mogę polecić wyjazd do Rosji każdemu a sam myślę w przyszłości nieraz z jeszcze tu zawitać, choć raczej nie do Moskwy bo ta raczej poza architektura nie wyróżnia się niczym od wielkich europejski miast , także cenowo, a kraj poznaje się tak naprawdę dopiero wtedy kiedy wyjeżdża się na prowincje i odwiedza miejsca nie opisane w żadnym przewodniku turystycznym .
Co do gry reprezentacji to komentarz można sobie darować , na pewno już się naszej kadrze za tyle oberwało, pocieszeniem może być fakt że "graliśmy na poziomie mistrzów świata" i myślę że nie jednemu przeciętnemu kibicowi nastrój po blamażu sąsiada się poprawił ( wystarczyło przejrzeć internet po meczu Niemcy-Korea ) a poza tym wiekszosc faworytów grała równie kiepsko i zasluzenie juz polecirli do domu .kibice dopisali szczególnie ci z Ameryki południowej było ich mnóstwo , wszędzie można bylo ich spotkać rozśpiewani i uśmiechnięci wcale nie potrzebowali do tego duzo alkoholu,
Myślę że większość spotkań stała na dosyc wysokim poziomie , i nawet debiutanci potrafili pokazać ducha walki. Czego niestety nie mozna powiedzieć o naszej grupie i reprezentacji.
czy warto było jechać tyle km że zobaczyć 3 przeciętnego spotkania ? Na pewno tak , to co się zobaczyło, przeżyło po drodze nawet ważniejsze niż sam mudnialu a i nie można oczywiście zapomnieć że wcześniej była tak samo piękna i gościnna Ukraina i zwycięstwo drużyny której piłkarze póki co błyszczą (choć raczej tylko w pierwszej rundzie ) na mundialu
Powoli przychodzi się żegnać z mundialem i Rosją choć ćwierćfinaly jeszcze obejrze na tej ziemi , spowrotem pozostanie do okrycia Białoruś , finał Mundialu już w Polsce.
Poza tym to fantastyczny kraj,a kiedy wyjedzie się trochę dalej na wschód od Moskwy można poczuć jego wielkość , wielokulturowosc , i dzikość i piękno zarazem , a poza mundialem zdarzylem zwiedzić tylko parę miast , odpocząć trochę nad Wołga zrobić sobie parę zdjęć z Leninem , choć tylko z pomnikiem w mauzoleum całkowity zakaz robienia zdjęć, ( jego kult jest cały czas żywy praktycznie w każdym miasteczku znajdzie się jego pomnik ) .
Myślę że niczym sie zbytnio od Rosjan nie różnimy, a kiedy rozmawia sie z prostymi ludźmi to mamy ze sobą wiele wspólnego, w telewizji ta sama progaganda , kaczyński taki sam nacjonalista jak Putin, a dla starszego pokolenia ulubionym serialem był czterej tankisty i sabaka , a piją myślę nie więcej od nas , a opinie ze wodka leje sie na każdym kroku są mocno przesadzone, choć raz zdarzyło mi się wypic cos z gościach z emerytowanym wojskom koło 9 rano , ale wszystko na spokojnie do tego duzo zakasek i ruska bania. Zycie na prowincji dla niektórych jest naprawdę ciekawe , każdy ma trochę ogródka i czas dla każdego, czego niestety rzadko można doświadczyć.
Ze swojej strony mogę polecić wyjazd do Rosji każdemu a sam myślę w przyszłości nieraz z jeszcze tu zawitać, choć raczej nie do Moskwy bo ta raczej poza architektura nie wyróżnia się niczym od wielkich europejski miast , także cenowo, a kraj poznaje się tak naprawdę dopiero wtedy kiedy wyjeżdża się na prowincje i odwiedza miejsca nie opisane w żadnym przewodniku turystycznym .
Co do gry reprezentacji to komentarz można sobie darować , na pewno już się naszej kadrze za tyle oberwało, pocieszeniem może być fakt że "graliśmy na poziomie mistrzów świata" i myślę że nie jednemu przeciętnemu kibicowi nastrój po blamażu sąsiada się poprawił ( wystarczyło przejrzeć internet po meczu Niemcy-Korea ) a poza tym wiekszosc faworytów grała równie kiepsko i zasluzenie juz polecirli do domu .kibice dopisali szczególnie ci z Ameryki południowej było ich mnóstwo , wszędzie można bylo ich spotkać rozśpiewani i uśmiechnięci wcale nie potrzebowali do tego duzo alkoholu,
Myślę że większość spotkań stała na dosyc wysokim poziomie , i nawet debiutanci potrafili pokazać ducha walki. Czego niestety nie mozna powiedzieć o naszej grupie i reprezentacji.
czy warto było jechać tyle km że zobaczyć 3 przeciętnego spotkania ? Na pewno tak , to co się zobaczyło, przeżyło po drodze nawet ważniejsze niż sam mudnialu a i nie można oczywiście zapomnieć że wcześniej była tak samo piękna i gościnna Ukraina i zwycięstwo drużyny której piłkarze póki co błyszczą (choć raczej tylko w pierwszej rundzie ) na mundialu
Powoli przychodzi się żegnać z mundialem i Rosją choć ćwierćfinaly jeszcze obejrze na tej ziemi , spowrotem pozostanie do okrycia Białoruś , finał Mundialu już w Polsce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)