poniedziałek, 14 sierpnia 2017

5 Tydzień wyprawy Monachium-Santiago-Portugalia-Madryt

Dzień 29 8:30-19:00 137 km czas 7:36 

Jak to w gościach normalne łóżku i nie.chce się prędzej ruszyć początkowo jedzie się kiepsko trzeba przedostać się przez miasto , czasem po bruku i pod górę. Ścieżka początkowo prowadzi przy oceanie sporo turystów choć pogoda nie dopisuje wieje bardzo że na postuju trzeba nawet ubrać cienką kurtkę. Drogi też kiepskiej jakości kierowcy też nieostrozni , ogólnie trochę nam Portugalia Polskę przypomina. Choć się nie zapowiadało później łapiemy dobre tempo i udaje się zrobić ponad 130 km jutro zostaje nam stowka. Ze znalezieniem miejsca na nocleg nie ma .problemu lasy są tutaj niezbyt gęste i spokojnie można kawałek dobrego podłoża na namiot znaleźć lekko schowani blisko głównej drogi konsumujemy makaron popijamy jakims pospolitym piwem i idziemy spać.

Dzień 30 7:00-15  87 km czas 5:02 

Udaje nam się wstać wcześniej i ruszyć tak.jak planowaliśmy . Trasa mija szybko , wiatr dalej robi swoje zawiewa tak że na postoju zimno więc nic tylko pedalowac do przodu , pod koniec lekko pod górkę ale już przed 15   meldujęmy się na miejscu , znajdujemy schronisko , ręcznie pranie odziwo nie ma pralki i zabieramy się za zwiedzanie , jak to w świętych miejscach bywa dużo Polaków , ale i też żebraków albo innych naciagaczy co chcą zrobić interes . Wieczorem oglądamy mecz , świętować 1 trofeum realu  jednak nie mamy czasu gdyż szybko końcowym gwizdku udajemy się na.procesje ze swiecami. Dzień jak.najbardziej udany udało się wszystko matka boska czuwa nad nami .


Dzień 31 9:30-19:00 92 km czas 5:34

Leniwie Koło 8 wstajemy wczoraj trochę zmarzlismy chłodny wiatr dał się we znaki w nocy spanie przy uchylonym oknie i budzę się lekko.przeziębiony. udajemy  się jeszcze raz do bazyliki msza po polsku albo niemiecku dopiero.wieczorem więc po krótkiej modlitwie ruszamy. Jazda dziś nie należała do najprzyjemniejszych upał dosyć spory a i niekiedy lekko pod górkę. Parę razy zbaczamy ze slabo oznaczonej głównej drogi , dlatego.jutro czym.prędzej planujemy się dostać znowu do Hiszpanii gdzie jednak jeździło się nam.lepiej do najbliżej granicy niedaleko. Nocleg jak zwykle gdzieś na skraju lasu choć krajobraz się zmienia pojawią się kaktusy , drzewka oliwne , figi i inne bliżej nam nie znane owoce. Wszędzie sucho i trudno o kawałek zielonej polany. 

Dzień 32 7-19:50 87km czas 6:30 

Już z rana zapowiadał się upalny dzień i taki też był, ciężko się jechało najpierw pod górkę i wiatr a później po raz kolejny zawiodła nas nawicja Google miał być prom a się okazały nim być dwie stare łódki. No cóż najpierw pchanie roweru pod górkę leśną drogą a późnej nadrabiamy kolo 20 km do najbliżejszego mostu. Po poludniu więcej odpoczynku niż jazdy. Najpierw nad jeziorem co było wyjątkiem w dziejsziejszym krajobrazie gdyż przeważały niedawno spalone lasy. Później siedzimy pod jakimiś źródłem gdzie co rusz ktoś podjeżdża i tankuje wodę niekiedy nawet ponad 20l . Trochę nas to dziwi ale cóż Portugalia tak jak Polska dziwny kraj. Ostatecznie rozbijamy się niedaleko granicy. Jutro Hiszpania i pewnie też upał ale spieszyć się nie trzeba do środy do Madrytu spokojnie zdążymy.

Dzień 33 7-19:10 103 km czas 6:01

Ruszamy puki nie ma upału kiedy słońce z rana za górami można nawet w krótkim rekawku lekko zmarznac. Od razu widać roznice na drogach Hiszpanii , główna droga mało ruchwila o elegackiej nawierzchni to nam.pasuje . Dziś krajobraz jeszcze bardziej monotonny suche pastwiska drzewa oliwne i wioska co 30km.  Upał  daje się we znaki kolo 35 st. Koło 14 siesta z trudem się zbieramy trzeba jeszcze raz zakupic wodę w kranach w parkach sucho. Po 100km na mapie jeziorko tam się rozbijamy  podziwiamy zachód słońca i  spimy pod golym.niebiem nie przeszkadzają nam ani wedkarze, komary i nietoperze 

Dzień 34  8-20-19:45 103 km czas 6:30

Budzimy się po 6 a tu jeszcze ciemno , chyba jeszcze nie dociera do nas różnica czasu słonecznego , mozolnie się zbieramy później jednak robimy sporo km aby zdarzyć się schować w cieniu przed największym upalem. Krajobraz bez zmiana ale przynajmniej krany z wodą działają więc można co jakiś czas się ochlodzic i zmoczyc łeb . Pod koniec dnia chcemy zrobić jeszcze zakupy w markecie bo w niedzielę nieczynne ale zamknięte chyba nie chcialo im się po siescie otworzyć od  miejscowych dowiadujemy ze czynne ma jakiś osiedlowy sklep prowadzony przez hinczykow , zaopatrzeni w najpotrzebniejsze produkty kierujemy się w stronę stawu na mapie . Nocleg praktycznie taki jak wczoraj , małe pranko i możemy obozowac. Jutro wstajemy późno w końcu niedziela więc dzień na luzie .

Dzień 35 11:20

Rano nie budzą nas promienie słońca te akurat zasłania drzew, ale jakiś wędkarz który przyjechał na ryby. Ja się za bardzo na wędkowaniu nie znam ale podczas wyprawy widzielismy sporo wedkarzy i ale ani razu nie widzieliśmy brania . Dla nas to takie moczenie kija i pretekst zeby się wyrwać z domu i spożyć co nieco , szczególnie we Francji dało się to zauważyć . Po mszy podeszlo do nas parę osób i pytało się skąd jesteśmy i dokąd jedziemy byli pod wrażeniem i życzyli powodzenia. Ruszamy w kierunku miasta gdzie wieczorem zamierzamy obejrzeć mecz odległość nieduża a czasu sporo więc po drodze długa siesta akurat w najwiekszy upał. Po meczu ruszamy dalej zobaczymy na jak długo wystarczy chęci jechać nocną porą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz