niedziela, 6 sierpnia 2017

4 Tydzień wyprawy Santiago-Fatima-Madryt

22 dzień 7:45-20:15 137 km czas 7:53


Z rana trochę głupio nadrabiamy km pod góre na wylocie z miasta doszło nawet do kłótni ( który to już zaraz na wyprawie ;) ale po godz wszystko jest ok jest pochmurno ale padac zaczyna dopiero popołudniu deszcz przeczekujemy na stacji jedząc coś jednocześnie. Trasa raz pod górę raz w dół . Możemy jedynie obserwować autostradę i przejeżdżające po ogromnych  mostach tiry. Pogoda akurat do jazdy a nie na plażę więc dobrze się jedzie zatrzymał nas jedynie 1 na trasie kapeć. Nocleg gdzies z przy lesie z widokiem na jeziorko gdyz juz odbilismy od oceanu  i kierujemy się trochę w głąb lądu. 

Dzień 23 7:50-20:20 117 km 7:26 czas

Z rana wjeżdżamy do Galicji 4 regionu na naszej trasie , jednocześnie odbijamy trochę z pielgrzymkowego szlaku wybierając szybszą krajową drogę ,na szlak wracamy po południudo Santiago prowadzą teraz już w pobliżu aż 4 szlaki , pielgrzymów coraz więcej w końcu aby dostać certyfikat wystarczy przejść 150km abo przejechać rowerem 200. Nam już po dzisiejszym dniu zostalo 80 więc jutro osiągniemy pierwszy cel podróży, później plany są nadal ambitne, choć tylnia felga w rowerze nie wygląda najlepiej i niewiem czy dam radę zrobić na niej jeszcze ponad 1000km . Wieczorem mimo sloneczka calkiem chlodno upalne lato i temperatury powyżej 30stopni mają nas dopiero czekać. 

Dzień 24 8:15-19:30 85 km czas 5:39 

Zimna, gwiaździsta noc i rzeski poranek , pierwszy raz musiałem z rana ubrać długie spodnie , szybko jednak się wypogodzilo i już przy słońcu pokonaliśmy ostanie km do Santiago wyprzedzając po drodze mnóstwo pieszych i konnych pielgrzymów. Docieramy kolo 15 pod katedre jak to w niestety w swietych miejscach bywa handel kwitnie zaczepiaja nas oferując nocleg , turysci cykaja fotki na kazdym kroku . Mamy czas na chwile modlitwy a jest za co dziękować : 3 finały ligi mistrzów na których moglem być i wiele innych meczy Realu , w dzieciństwie nawet by mi się takie coś nie marzyło , a jesscze pare osobistych intecji także się znalazlo. Do katedry planujemy wrócić jutro, czekamy w swoje w kolejce po certyfikat pielgrzymkę uznali nam że oficjalnie zaczęliśmy w San Sebastian gdyż odtąd dopiero mamy 2 pieczątki na dzień w paszporcie . No trudno ważniejsze i tak są przeżycia, wspomnienia i to co się nosi w sercu niż jakiś tam papier. 


Dzień 25 8:20-18:40 95 km czas 5:47

Wracamy do Santiago z rana miasto prezentuje się lepiej nie ma jeszcze tylu turystów na ulicach naganiaczy itd.Korzystamy ze spowiedź i mszy po polsku ciekawe kazanie na temat wiary Polaków którzy co niedzielę chodzą do kościoła a z uczynkami według blizniego bywa różnie. My ludzkiej dobroci doświadczyliśmy w czasie Camino na każdym kroku . Dzisiaj również mamy miec gościnę więc po mszy zmierzamy w stronę oceanu. W miejscowości Cangas docieramy przed 19 a słońce jeszcze tak wysoko jak u nas o 16. Chwila kąpieli  i relaksu . Bardzo późna kolacja koło 23 nasz gospodarz przygotowac pyszny makoran z kurczakiem . Jutro kierunek Vigo a potem portugalia najpierw krótk a przeprawa promem zaoszczędzimy ok 50 km .

Dzień 26 8:10 -19:15 75 km czas 5:05

Budzimy się koło 7 jest jeszcze ciemno i pada ale prognozy są optymistyczne. Kawałek na prom 2'50 € i juz jesteśmy w Vigo 50km zaoszczędzić zawsze na plus :)  jak zwykle na jakis plac przypominający rynek i do Katedry odwiedzamy sklep rowerowy i decyduje się na wymiane felgi cena nawet przyzwoita więc szybka wymiana na miejscu i.nie trzeba się już martwić że się nie dojedzie później jeszcze  pod Stadion jak ukończona zostanie cała konstrukcja dachu będzie się ładnie prezentować . Dalej do granicy trasa cały czas przy ocenie trochę wieje ale przyjemnie nawet trochę daje nam to uczucie chłodu. Na granicy kolejny prom gdyż nie ma mostu biedniejsi o 1€ meldujemy się w portugali i rozbijamy się w pierwszym mozliwym lasku 

Dzień 27 7:20-15:50 79 km czas 4:22

Przyjemnie ciepły poranek kierujemy się główną drogą do Porto , przy markecie spotykamy rowerzystów z polskich poznanych w Santiago tak jak my jadą do Fatimy , wiatr w plecy sprzyja więc szybko łykamy kolejne kilometry jednak z plażowanie trzeba odpuścić woda zimna , cieplejsza była chyba we styczniu w morzu śródziemnym. Koło 16 znajdujemy kawałek lasku na przedmieściach  gdzie można się schować i zrobić ognisko. Odpoczywamy pijąc sangrie i grzejąc się przy ognisku (wiatr jednak robi swoje ) jutro także dzień na luzie  zwiedzanie a później znowu gościna.

Dzień 28 7:30-18:50 51 km czas 3:53

Z rana szybko dojeżdżamy











do Porto udajemy się do katedry na msze następnie zostawiamy rowery i zabieramy się pieszo za zwiedzanie centrum. Sporo Kościół na małym obszarze wchodzimy na wieżę jednego z nich skąd rozciąga się piękny widok na miasto i rzekę. Niektóre kamienice są jednak bardzo zaniedbane ogólnie Portugalia sprawia wrażenie dużo biedniejszego kraju od Hiszpanii. Odwiedzamy jeszcze jakiś klasztor i kierujemy się pod Stadion obiekt piękny lecz zamknięty, można tylko na trybuny popatrzeć zza plota, chwila relaksu w cieniu i jedziemy nad ocean gdzie czeka nas nocleg . Jutro z rana kierunek Fatima

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz