niedziela, 30 lipca 2017

3 Tydzień wyprawy Monachium-Santiago-Madryt

Dzień 15 7:40-20-15 129 km czas 7:43 

W nocy padało nawet kapki deszczu dostały się do namiotu pochmurny poranek nie zapowiadał ciekawego dnia i rzeczywiście mniej lub bardziej padało caly dzień jazda nie należała do najprzyjemniejszej juz mieliśmy się pytac o tani nocleg dla pielgrzymów w informacji turystycznej . Skończyło się na 1 pieczątce w naszym paszporcie pielgrzyma . Przed noconowanie w deszczu uratował nas portal warmshower pozytywną odpowiedzieć dał jeden z użytkownikow i tak mogliśmy
Się wieczorkiem cieszyć piwkiem ,kolacją  ciepłym prysznicem i suchym łożem;) 
Dzień 16 10-18:50 82 km czas 5:53

Leniwie wstajemy patrzymy za okno i pada jak się później okazało poranne opady były ostatnimi tego dnia kierujemy się w stronę Hiszpanii i na szlaku roweremym jakis bieg we wsiach budy jak odpuscie i występy znowu mają jakieś święto faktycznie później dowiadujemy że jest św jakuba a więc patrona pielgrzymów z racji tego że sklepy zamknięte nie wydajemy ani centa , mamy zapas jedzienia więc jest ok. W San Sebastian ledwie zdążyliśmy zwiedzić katedrę przed zamknięciem, później szybka fotka pod stadionem ktory nadaje się do remontu i lecimy dalej , pojawily się góry których nie sposób już ominąć , widoki ładne choć droga szczególnie na zjazdach mogłaby być mniej dziurawa koło 19 znajdujemy kawałek plaskiej polany gotujemy makaron i odpoczynek. Jutro też pagórki i trzeba dojechać trochę za Bilbao gdzie mamy nocleg.

Dzień 17 8-19:20 104 km 6:18 czas 

Dziś nie trzeba bylo się trudzic z nawigacja do Bilbao prowadzi nas główna droga obok platnej autostrady ( w Hiszpanii tez bramki ) mniej lub bardziej uczęszczana przez samochody i tiry ale pobocze szerokie więc szlo jechać. Po drodze więcej z górki wiec o 14 meldujemy się w miescie przejazdem ogladamy najważniejsze zabytki fotka pod stadionem który prawie jak nowy bedzie gościć uczestników euro 2020. Trzeba jeszcze kupić nowy garnek do kuchenki gdyż pewnie wczoraj jak wypadla mi sakwa zrobiła się mała dziurka. Dalej kierujemy się 10 km rzeką nad morze gdzie mamy zapewiony nocleg, jak zawsze miła rozmowa z gospodarzami a i jest okazja podsumować hiszpański 

Dzień 18 9-20-20:20 83 km 5:27 czas 

Z rana płacimy 1,40 za przeprawe żeby się nie wracać około 5 km w jedną stronę do santander prowadzi główna droga przy której od czasu do czasu jest pieszy szlak pielgrzymkowy , tych co idą ponad 700 km pieszo też całkiem sporo, nam we znak daja się pagórki 10 procent w górę + upał i obladawany rower potrafią zmęczyć więc po południu siesta nad oceanem lezymy sobie spokojnie blisko wody , ale przez przypływ trzeba było się podnieść i przenieść dalej . Nocleg gdzies na skraju lasu blisko głównej drogi z pięknym widokem na doline.


Dzień 19 7:30-20:50 131km 7:50 czas

Z rana przez gapiostwo jedziemy trochę za daleko i nadrabiamy drogi do Santander ogólnie miasto trochę nie leży na trasie ale czas nas nie goni a zawsze warto coś zobaczyć, do południa jest pochmurno i wietrzne i niezbyt ciepło więc kapiel w morzu sobie darujemy na poznier wypogadza sie dopiero popołudniu ciągle teren pagorkowaty i chyba tak zostanie w końcu Hiszpania jakby nie było kraj gorzysty . Na jednym.ze zjazdów  urycha sie uchwyt do gopro kamera cala dobrze ze żaden samochód po niej nie przejechał nocleg na jakimś nieogrodzonym pastiwsku wczesniej kapiel w morzu do ktorego mamy 5 min w oddali słychać fajerwerki i tańce z tego co się dowiedzieliśmy dziś tu znów jakieś święto.

 Dzień 20 8:00 -20:10 104 km czas 5:46

Do Gijon trzeba tylko raz zjechac z jednej głównej drogi na drugą więc możemy sobie nawigacje tego dnia odpuścić. Od rana grzeje fest robimy swoje kilometry do południa z przerwami na szybkie zakupy i uzupełnienie spalonych kalorii , po południu plażowanie niestety oprócz upału duże fale i czerwona flaga o czym.przypominajom przez megafon , mimo to ratownicy co chwile przeganiaja amatorów kąpieli zapuszczajacych się w glar oceanu. Nocleg gdzieś w jakimś sadzie trochę blisko głównej drogi mniejmy nadzieję że w nocy ruch ustanie. Wieczorem jeszcze zabukowalismy lot , w końcu jakoś trzeba wrócić,cenowo zawsze mogło być lepiej ale jest źle w końcu tanie linie muszą na czymś zarobicr jak dodatkowy bagaż i rower. Wracamy 19 sierpnia do Wrocławia a stamtąd juz tylko kawałek do domciu. 

Dzień 21 8:10-16:00 65 km czas 4:15

Pochmurny poranek ale trasa malowiczna więc szybko meldujemy się w Gijon ekspresowa jak na niedzielę msza święta w katedrze (35 min z kazaniem ) pogoda nie zachęca do plażowania więc szukamy czynnego marketu informacji turystycznej i kierujemy się do następnego miasteczka w.poszukiwaniu schroniska dla pielgrzymów , gdyż trzeba znowu się porządnie ogarnąć zrobić pranie a na gościnę się nie zanosi . Popoludnie i wieczór odpoczywamy , zbieramy siły na nadchodzący tydzień. Nasz pierwszy cel wyprawy już blisko












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz