poniedziałek, 17 lipca 2017
Wyprawa do Santiago De Compostela i Madrytu Tydzień 1
1 dzień 10:20-18-10 106 km czas jazdy 6:15
Przyjazd do Monachium około 3:30 kiedyś to się jeździło mniej więcej co ,2 tyg. Ale czlowiek zdarzył odwyknąć I aucie za bardzo spać nie szlo pobudka o godz 9 ale zanim się wstało ogarnęło to wyjazd 10:20 jechało się całkiem przyjemnie nawet mimo lekkiego wiatru w plecy brak problemów z navi o 18 na miejscu wyluzowani podróżnicy wpuścili nas przygotowali jeść później musieli coś załatwić wiec zostawili klucz wieczór poczęstowali piwem. Nikt by nie pomyślał ze ludzie na zachodzie potrafią być aż tak gościnni.
2 dzień 6-40 18-15 144 km czas jazdy 8:37
Wyjeżdżamy razem z gospodarzem który codziennie dojeżdża rowerem do pracy choć trójkowy pojazd którym się porusza bardziej przypomina lodź albo bolit f1 z rana jedzie się dobrze później wiatr przeszkadza a I głód daje o sobie znać po obiadku wypoczęci ruszamy dalej lekko pod górkę ale to taka rozgrzewka przed tym co nas czeka później krotko po 18 meldujemy sie na miejscu nocleg znów pod dachem .Wieczór mija na pogawędkach milo się słucha opowieści ludzi którzy maja pasje I przeżyli życie naprawdę a ich mottem nie było powiedzenie byle do piątku
Dzień 3 7:40 18-30 115 km czas 7:02
Chłodny poranek przejeżdżamy przez remontowana drogę na początek obyło się bez problemów kierujemy się w stronę Szwajcarii która początkowo chcieliśmy ominąć przewyższeń mniej za to ceny w sklepach I internetu dupne w ciul 1 MB internetu 30 zł także dziękujemy przeżyjemy 1 bez cały dzień praktycznie szlakami rowerowymi mijamy turystów I podróżników obładowanych bagażem więcej niż ja, nawet jeden zbłąkany dziadek z. Niemiec prosił nas o pomoc w znalezieniu właściwej drogi nocleg po niemieckiej stronie renu ale siec łapie ze Szwajcarii moja prymitywna konstrukcja namiotu się nie sprawdziła na pierwsze opady deszczu wiec śpimy w jednym
Dzień 4 7:00 20-30 127 km czas 7:21
Ruszamy ciężko się było z rana ogarnąć po drodze obi wiec kupujemy drugi.namiot nie będziemy się jednym kisić bo podobno chrapie w nocy jedziemy po niemieckiej stronie renu dalej ścieżkami widoki ładne jednak prędkość słaba spowalniają nas kaczki I łabędzie na drodze. Obiad nad renem w planie kąpiel jednak przeszkadzają murzyńscy uchodźcy którzy się rozłożyli niedaleko wiec "prysznica" zażywamy dopiero w Basel wydostajemy się z miasta od razu do Francji piwko I bagietka na kolacje która nie w całości nie mieści się w sakwie .Nocleg stawem podobno wstęp wzbroniony I teren monitorowany wiec czujemy się bezpiecznie oprócz śpiewu ptaków nad ranem nic nie przeszkadzało
Dzień 5 6:30 20:40 160 km 9:34
Jedzie się całkiem przyjemnie z rana na.przerwie na śniadanie można usiąść na dywanie który ktoś wyrzucił do kosza na parkingu cały czas jedziemy szlakiem rowerowym który prowadzi od Atlantyku do morza czarnego trasa monotonna wzdłuż rzeki bądź kanału oprócz przepływających statków żadnych atrakcji jest czas posłuchać muzyki po drodze I różne życiowe przemyślenia szukając noclegu zauważamy namioty na niby ogrodzonym pastwisku bo wystarczyło objechać dookoła żeby moc się cieszyć trawa.cisza I spokojem w nocy
Dzień 6 7:10 -20:10 147 km 8:27 czas
Ruszamy po 7 przedtem jeszcze krotka rozmowa ze szwajcarami obok których się wczoraj rozbiliśmy od razu na starcie mała awaria ładowanie z.dynama do telefonu się popsuło na szczęście udaje się to naprawić skręcamy ze sobą na nowo.druciki I narazie daje rade trasa praktycznie bez zmian można spotkać może więcej wędkarzy którzy chyba jednak wola zając się piciem wina albo odpoczynkiem niż połowem ryb całkiem Ich sporo wypoczywa nad woda w końcu maja długi weekend wczoraj było święto narodowe po drodze dostaje wiadomość ze będziemy mieli.nocleg gospodarza nie ma co prawda w domu ale może rozbić namioty na ogródku mamy do tego waz ogrodowy I grill co zupełności mam wystarcza
Dzień 7 9:10 abo raczej 15 -21 95 km czas 6:06
Wczoraj siedzimy do pozna wiec postanawiamy zrobić niedziele na luzie kolo 9 opuszczamy przytulny ogródek I udajemy się do sklepu które we Francji czynne są tylko w Niedziele do południa następnie udajemy się na msze do katedry nawet sporo ludzi jak na zachód europy. Słońce grzeje mocno a jako ze nie najlepiej się czuje drzemka w cieniu kolo 15 udaje się zmobilizować dostajemy wiadomość ze jutro będzie nocleg pod dachem wiec pędzimy nie przeszkadzają nawet spore podjazdy I udaje się ponad 90 km .wykręcić a grzało cały dzień fest.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz